PO PROSTU PISZĘ, W PRZERWACH, W KTÓRYCH NIE CZYTAM. A CZYTAĆ MUSZĘ - TAK, JAK MUSZĘ ODDYCHAĆ. JESZCZE CAŁY CZAS KSIĄŻKA, TO DLA MNIE COŚ, CO MA OKŁADKĘ I PAPIEROWE KARTKI. COŚ, CO SZELEŚCI I PACHNIE FARBĄ DRUKARSKĄ. WIEM, ŻE ŚWIAT SIĘ ZMIENIA I OBOK kSIĄŻEK PAPIEROWYCH ISTNIEJĄ TEŻ INNE FORMY. ALE DLA MNIE TO TAKIE TROCHĘ INNE FORMY ŻYCIA.o ZIELONEGO KOLORU, Z CZUŁKAMI NA ŁEBKACH. MOŻE MIŁE I PRZYJAZNE, JEDNAK NA RAZIE ICH NIE OSWAJAM...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
No jakoś idzie ;)
:) Cieszę się bardzo, że jednak próbujesz:) Pozdrawiam i życzę wytrwałości w prowadzeniu bloga. Twórca zawsze ma coś do powiedzenia:)
Powodzenia :)
Napewno masz! :D Powodzenia! :D
Rysiu, jak widać dałaś radę. Ale co ja widzę? Kobaltowa na blogspocie? Lecę z nią pokrakać :-)
jakie na blogspocie, gdzie tam, mnie nie ma ;) to pisałam ja Wrona K. ;)
bardzo dobry pomysł, będę zaglądać...:-))
pozdrawiam serdecznie , gratuluję wszystkiego, co sosnowe i dziękuję za ciepły stosunek do zwierzaków w obu książkach :-))
pisz Rysia koniecznie!
Prześlij komentarz