No, sama nie wiem. Niby jestem, bo gdzieś tam w sieci znaleźć mnie można. I niby mnie nie ma, bo prawie nie piszę.
Mowa oczywiście o moim sosnowym blogu, nie o mnie jako takiej istocie piszącej. Bo ja jako ta istota pisząca, jestem. Owszem. Właśnie skończyłam piątą książkę. Tytuł roboczy "Przyjmująca ciosy". Objętość robocza - ca 570 tysięcy znaków. Tematyka - no, nie zaskoczę Was, to powieść obyczajowa. W klimacie podobna do "Domku nad morzem". Ale o tym kiedyś tam napiszę, teraz nie. Teraz nawet "Domku nad morzem" jeszcze nie ma w księgarniach (Uwaga: będzie od 4 października), a co dopiero mówić o piątej książce. Mówię tylko dlatego, żeby udowodnić, iż jako istota pisząca książki - istnieję.
Dlaczego więc tak mało piszę na blogu?
Bo:
a) nie wierzę, żeby ktoś to czytał?,
b) mam mało do powiedzenia?,
c) nie mam czasu?,
d) wolę Facebooka?
Do wyboru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz