PO PROSTU PISZĘ, W PRZERWACH, W KTÓRYCH NIE CZYTAM. A CZYTAĆ MUSZĘ - TAK, JAK MUSZĘ ODDYCHAĆ. JESZCZE CAŁY CZAS KSIĄŻKA, TO DLA MNIE COŚ, CO MA OKŁADKĘ I PAPIEROWE KARTKI. COŚ, CO SZELEŚCI I PACHNIE FARBĄ DRUKARSKĄ. WIEM, ŻE ŚWIAT SIĘ ZMIENIA I OBOK kSIĄŻEK PAPIEROWYCH ISTNIEJĄ TEŻ INNE FORMY. ALE DLA MNIE TO TAKIE TROCHĘ INNE FORMY ŻYCIA.o ZIELONEGO KOLORU, Z CZUŁKAMI NA ŁEBKACH. MOŻE MIŁE I PRZYJAZNE, JEDNAK NA RAZIE ICH NIE OSWAJAM...
wtorek, 22 maja 2012
Spotkanie w Sanoku
W dniach 17-20 maja 2012 r. w Sanoku miał miejsce Festiwal II Noce Kultury Galicyjskiej. Program był bardzo ciekawy i urozmaicony, ale dla nas - 8 autorek, zaproszonych do udziału w panelu literackim - najważniejszą data był 20 maja, bowiem o 18.00 miało się odbyć nasze spotkanie z publicznością.
Miało się odbyć i, oczywiście, się odbyło.
Temat panelu imponujący - „Kobieta fatalna - Kobiety kochają, mordują i jeszcze o tym piszą, czyli mężczyźni fatalni też istnieją."
Zaczęło się tak:
Spacer po przepięknym Sanoku. Miasteczko urocze, przepięknie położone, gdzie nie spojrzysz, widzisz Bieszczady. Rynek odrestaurowany, kamieniczki odremontowane, prawie na środku urocza fontanna. Naprawdę widać, że władze Sanoka potrafiły właściwie wykorzystać środki unijne. Wszędzie czysto, różnorodność sklepów (niestety, w sobotę czynnych tylko do 13.00, a w niedzielę w ogóle - z wyjątkiem całodobowych delikatesów, szczęśliwie zlokalizowanych obok naszego hotelu). Hotel Jagielloński - dogodnie położony, pokoje czyste, przyjemne, dobrze wyposażone. A ich kuchnia..., dobrze, że byłyśmy tam tylko dwie doby, bo wszystkie roztyłybyśmy się natychmiast, tak nas pysznie karmiono.
Na panelu:
Od lewej siedzą: Mariola Zaczyńska, Magdalena Zimniak, Maria Ulatowska, Lucyna Olejniczak, Agnieszka Lingas-Łoniewska,Manula Kalicka, Joanna Jodełka, Anna Fryczkowska.
Rozpoczęło się miło i sympatycznie - choć ... zgodnie z tematem - mówiłyśmy o zbrodniach, o mężczyznach fatalnych oraz o równie fatalnych kobietach. Każda z nas, choć przecież każda pisze inne książki, uśmierciła w swojej twórczości kilka osób. W taki lub inny sposób. Opowiadałyśmy o tych swoich "zbrodniach", widownia reagowała śmiechem i brawami, aż tu raptem pewien pan zapytał, czy można zadawać pytania. Oczywiście potwierdziłyśmy - można, prosimy.
I pan - jakby to ująć, najdelikatniej - "nawymyślał" nam, a najmocniej oberwało się dwóm autorkom kryminałów, Annie Fryczkowskiej i Joannie Jodełce. Pan oświadczył, że na pewno są z policji, bo tak im z oczu patrzy, potem miał pretensję, że zdradzają tajemnice państwowe (a chodziło, zdaje się, o ststystyki zabójstw - mianowicie jedna z pań powiedziała, że ze statystyk wynika, iż wiele zabójstw jest popełnianych przez kobiety, które zabijają mężów kuchennym nożem)oraz zarzucił "naszym kryminalistkom", że udzielają instrukcji zabijania.
Tu właśnie jesteśmy nieco zdegustowane dyskusją:
Pan tak się zawziął, że za nic nie chciał odstąpić od dyskusji i dopiero skuteczna interwencja naszej moderatorki - Marioli Zaczyńskiej - doprowadziła do zmiany tematu.
Szybko jednak otrząsnęłyśmy się - bo tak naprawdę to każdej z nas nie jeden raz zdarzały się podobne zdarzenia, na naszych spotkaniach autorskich.
Tu już opowiadamy weselsze historie:
Później już wszystko przebiegło bez zakłóceń. Nasze opowieści były przeplatane projekcjami, czyli prezentacjami, przygotowanymi przez Anię Fryczkowską, Mariolę Zaczyńską i Magdę Zimniak. Nawet kierownik biblioteki, po spotkaniu, obdarzył nas komplementami, których - z wrodzonej skromności, właściwej każdej z nas - tu nie powtórzę.
Na końcu spotkania władze Sanoka podarowały każdej z nas materiały promujące miasto, a wśród nich - przepiękny album o Beksińskim, którego wystawę zwiedzałyśmy dzień przed panelem.
Po spotkaniu oficjalnym rozpoczęła się część nieoficjalna - równie miła i sympatyczna. Widzowie rzucili się do kupna naszych książek, sprzedawanych przez miłe panie z księgarni, a potem - najmilsza część takich spotkań - autografy i indywidualne rozmowy z czytelnikami.
SANOKU! Wrócimy do Ciebie - jeśli nie oficjalnie, to prywatnie, z pewnością. Ania Fryczkowska już zamawia sobie wakacje w sierpniu, a Manula Kalicka od razu, po naszym panelu, wyruszyła do Polańczyka, skąd ma zamiar robić wypady w Bieszczady.
Było klimatycznie, cudownie, przesympatycznie, uroczo. Oby więcej takich spotkań!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
zawsze się trafi jakiś oszołom. I mam tu na myśli tego pana :) A ja jestem po lekturze pani Eustaszyny i czekam na kolejną pani książkę :)
cieszę się, że wyjazd był udany
Prześlij komentarz