wtorek, 8 maja 2012

Herbata z jaśminem.

Bardzo lubię herbatę, choć przyznam, że takiej z jaśminem nie piłam. Natomiast - przeczytałam. Ostatnio sporo czytam literatury młodzieżowej, cóż - mam takich wspaniałych przyjaciół wśród młodzieżowych autorów. I cały czas powtarzam, że te wszystkie podziały - na literaturę kobiecą, męską, młodzieżową itd., to bzdura. Literatura jest dobra, albo zła i kropka. "Herbatę z jaśminem" bezapelacyjnie zaliczam do tej pierwszej - tak, to literatura dobra. Bowiem czytając książkę, nie myślałam o tym, że to książka dla młodzieży. Czytałam, bo mi się podobała, wciągała, zaciekawiała. Historia dziewczyny, która ma nie taką rodzinę, o jakiej chciałaby marzyć. Historia dziewczyny biernej? Zamkniętej w sobie? Wyizolowanej? A może tylko strasznie samotnej, mimo otaczających ją ludzi; spragnionej rodzinnego ciepła i miłości i nie umiejącej sobie z tą całą otaczającą ją rzeczywistością poradzić? Smutna historia? A może po prostu prawdziwa? Martyna - zwana Kurą - radzi sobie, jak umie, tworząc nieprawdziwy pancerz - tarczę, za którą się chowa. Ktoś jednak przez ten pancerz potrafi się przebić. Jak zmieni się życie Kury? Czy zmieni się w ogóle? Sami musicie się przekonać, sięgając po książkę. Ja bardzo polecam - a dodam jeszcze, że miłośnicy Wrocławia znajdą tam trochę wrocławskich smaczków. Dla siebie też znalazłam pewien smaczek (kolekcjonuję takie) - mianowicie "kopytko" na ekranie komputera. Jest tam jeszcze coś, czego zazdroszczę mojej przyjaciółce, Ani Fryczkowskiej - mianowicie w książce Agnieszki Gil wymienione są wszystkie tytuły powieści Ani. Może i na mnie kiedyś padnie...

Brak komentarzy: