czwartek, 1 marca 2012

"Bratnie dusze" Hanny Cygler

Choć najnowszej książki Hanny Cygler ("Bratnie dusze") nie ma jeszcze w sprzedaży, ja już ją przeczytałam. Ha - jestem przecież bratnią duszą Hani, więc dostałam świeżutki, pachnący farbą drukarską, egzemplarz autorski - od Autorki - z piękną dedykacją.
I, niestety, zaraz na wstępie muszę się Autorce narazić.
Dlaczego i za co?
A, to muszę od początku.
Początek był w październiku ubiegłego roku, w Siedlacach, podczas XIII Festiwalu Kultury. Siedziałyśmy w pokoju hotelowym (w przepięknym, bardzo funkcjonalnym i klimatycznym hotelu "JANUSZ") - a było nas trzynaście (13 pisarek na XIII Festiwalu) - i przygotowywałyśmy nasz panel.
Byłyśmy przy prezentacji gatunków, każda z nas musiała określić, jakie pisze książki - zmuszała nas do tego nasza Anna Zgierun-Łacina, przygotowująca prezentację.
- Ja piszę romanse - ogłosiła Hanna Cygler, gdy przyszła na Nią kolej.
Podskoczyłam.
- Haniu, Ty nie piszesz żadnych romansów, Ty piszesz powieści obyczajowe - zaoponowałam, czując się upoważnioną do wygłoszenia tej opinii, bowiem czytałam wszystkie książki Hanny Cygler. Mało - czytałam - ja je wszystkie MAM. Więc chyba wiem, co czytam, nie?
- Właśnie, że romanse - upierała się Hania, co stało się zalążkiem ciągnącej się długo w noc, dyskusji. Dyskusji ze wspomaganiem.





No i mam przed sobą najnowszą książkę Hanny Cygler, ogłaszając - co muszę ogłosić - Haniu, to nie jest żaden romans. Absolutnie jest to powieść obyczajowa; czyli świetna, klasyczna literatura kobieca; czyli świetna, klasyczna literatura popularna.
Oczywiście miłość i romans (a nawet nie jeden) w książce jest. No - skoro są trzy kobiety, a właściwie cztery, bo doliczam też córkę jednej z bohaterek - a wokół każdej z tych kobiet kręci się kilku mężczyzn - jak mogłoby nie być miłości?
Ależ jest też tajemnica, intryga - z wątkiem kryminalnym, jest Trójmiasto i kawałek Warszawy. Czuć klimat zbliżającego się Jarmarku Dominikańskiego, pachnie solą, powiewa bryza morska. Jest nawet mini rejsik po Motławie - czyli wszystko, co lubię, choc wyznam szczerze, że mam niedosyt. Mało mi tego Trójmiasta, chciałabym coś z Jarmarku - a ten tylko mignął, bo..., no - nie napiszę, co, bo nie znoszę, jak mi ktoś opisuje treść książki, zanim ją przeczytam. A zakładam, że wiele osób zechce ją przeczytać, bo naprawdę WARTO.
Książka napisana piękną polszczyzną, akcja toczy się wartko - a dzieje się, ojejej! Bohaterki sympatyczne, panowie ... no, sympatyczni, lecz nie wszyscy.
Miłość, przyjaźń, Trójmiasto, relacje matka-córka. Jest nawet zdrada małżeńska...
Wszystko, czego oczekujemy od ... romansu? Nie - od dobrej literatury popularnej!

3 komentarze:

kasia.eire pisze...

Właśnie do mnie od Hani przyleciała i też, zaraz po przeczytaniu, dołączy na półkę do wszystkich jej poprzednich. Uwielbiam jej powieści. Romanse brzmią niby gorzej niż powieści obyczajowe, jak zwał, tak zwał, dobre są i już.

Karolina pisze...

Koniecznie muszę przeczytać. Czytałam też bardzo pozytywną recenzję w ostatnim "Bluszczu"

Aleksandrowe myśli pisze...

Książką jestem zachwycona :)