Napisałam już pięć książek. Trzy wyszły w 2011 r., dwie wyjdą w 2012 r. Przynajmniej taką mam nadzieję, takie są przymiarki wydawnictwa (czwarta: "Przypadki pani Eustaszyny" - w marcu, piąta: "Przyjmująca ciosy" - jesienią).
Wszystkie te książki można określić mianem książek obyczajowych, choć niby każda jest o czymś innym. Czwarta może kogoś zaskoczy,bo nie jest typowa - to rodzaj komedii romantycznej, o pewnej przemiłej starszej pani, która ustawia życie całej rodziny - i o perypetiach, które z tych działań wynikają. Piąta książka będzie w klimacie "Domku nad morzem" - tyle, że od "Domku..." mroczniejsza i nie z takim pozytywnym zakończeniem.
Szósta... otóż z szóstą mam kłopot.
Zaparłam się, że tym razem totalnie zaskoczę wszystkich i napiszę o seryjnym zabójcy. Nie kryminał, ponieważ - choć będą zbrodnie, nie będzie klasycznego śledztwa, a morderca ..., no dobra, nie opowiem. Będzie to coś w rodzaju psychologicznego thrillera.
Zaczęłam pisać, mam już dwa trupy, póki co zero podejrzanych (ale tak miało być), napisałam około 85.000 znaków (jakąś 1/4 lu 1/5 książki) i wena zastrajkowała. To znaczy - nie tyle zastrajkowała, ile zaczęła wchodzić w koalicję z moją klawiaturą (znowu!) i wspólnie zaczęły pisać dwie następne książki.
Jedna - to historia, która jest dalszym ciągiem "Przypadków pani Eustaszyny", a w której występują także bohaterowie Sosnówek i Domku nad morzem, choć oczywiście główne skrzypce grają: pani Eustaszyna i jej przemiła sąsiadka, Oleńka, współautorka książek i najlepsza przyjaciółka, która... ma zamiar wyjść za mąż. W zasadzie może nie tyle ma zamiar, o ile "samo jej się chce wyjść".
Druga - to historia pewnego domu, kamienicy przy ul. Kruczej 46. Domu, który został opisany w wątkach powstańczych "Sosnowego dziedzictwa", a który to dom istniał naprawdę i w którym to domu w czasie wojny (i przed wojną) mieszkali moi dziadkowie z córkami (jedną z tych córek była moja mama), a po wojnie, do momentu zburzenia tej kamienicy w ramach odbudowy Warszawy (rok 1960), mieszkałam też ja. W domu tym - jak się okazało - mieszkał też pewien mój czytelnik, który przeczytawszy "Krucza 46" itd., postanowił nie odnaleźć, zadał sobie trud, przyszedł w ubr. na Targi Warszawskie i ubłagał wydawnictwo o mój numer telefonu (oczywiście panie uprzednio spytały mnie, czy mogą ten numer podać). W rezultacie, po kilku miesiącach spotkałam się z tym panem, teraz już przeszło 80-letnim. Otóż pan ów bardzo się do naszego spotkania przygotował, rozrysował mi, jak ten dom wyglądał przed wojną, gdzie był jaki sklep, gdzie kto mieszkał (pamiętał nawet kilka nazwisk) - i opowiedział mi mnóstwo wspaniałych historii. Naprawdę wspaniałych. Więc nabrałam ochoty na stworzeniem z nich nowej książki, za zgodą mojego rozmówcy, oczywiście.
I stało się tak, że trochę piszę o moim seryjnym mordercy, trochę o ślubie pani Oleńki i trochę o domu przy ul. Kruczej 46.
Trzy książki naraz.
Ale muszę się zdecydować, bo już na to czas - i wybrać tę, którą skończę najpierw.
Pomóżcie mi wybrać:
- morderca,
- pani Oleńka,
- czy: Krucza 46?
Sama naprawdę nie wiem...
13 komentarzy:
Walić mordercę chcę wyjść za mąż z paną Oleńką :)
Wrona
"Krucza.." oczywiście.Reszta może poczekać ,a ten starszy pan nie za bardzo..........
Alicja Zasławska
Krucza! Zdecydowanie lubię historie takie osadzone w realnym miejscu i świecie!
Krucza! Czas biegnie nieubłaganie więc trzeba się śpieszyć z wydaniem Oleńki za mąż...
Krucza mi się podoba !
Już się cieszę na Pani książki!
A ja chętnie przeczytam kryminał Pani autorstwa :)
To, co zaczęłam pisać, nie jest typowym kryminałem - nie będzie tam szczegółowego śledztwa, szukania mordercy itd. Może bawet w ogóle nie wyjaśnię, kto zabija...
To będzie opowieść o psychopacie, seryjnym mordercy, o tym, dlaczego zabija, z jakiego powodu to robi i czy to mu (jej? - bo od początku nie wiadomo, czy zabija mężczyzna, czy kobieta, choć jest też wątek opowiadany "ustami" mordercy) pomaga zwalczyć swoje demony.
To tym bardziej mnie zaciekawiło :)
Nie ma wyjścia, trzeba napisać wszystkie, bo wszystkie zapowiadają się arcyciekawie. A kolejność? Jak w duszy gra...
Przeczytałam pierwsze trzy Pani książki. Najbardziej przypadły mi do serca perypetie mieszkańców Sosnówki, dlatego głosowałabym na opowieść o Kruczej. Jutro odbieram "Przypadki pani Eustaszyny", więc później będę z niecierpliwością czekać na jej kontynuację. Pozdrawiam
ja wybieram Kruczą a pozostałe dwie też poproszę zaraz po Kruczej :)
http://www.warszawa1939.pl/pokaz.php?kod=krucza_46
Prześlij komentarz